piątek, 8 kwietnia 2011

bądź piękna, puzzle

Jak zadziałałaby prowokacja w obliczu zagłady, załóżmy w Tokio? To aktualne, ale daleko. Można oczywiście zmienić skalę na mikro: tu i teraz. Jednak nie będę mnożyła przykładów realnych dramatów z prostego powodu. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby zauważyć co jest i jak jest. Co z tego wynika? Nic ponad to, że jedni się bawią, inni pracują, jeszcze inni rozpaczają, a jeszcze inni prowokują. Luksusowa zabawa.

Ten argument może być odczytany jako manipulacja, bo przecież nikt nic nie musi. Jeśli jednak prowokacja nie jest dla draki (jak się ogłasza), lecz, żeby odnaleźć coś, co nas wesprze w odwartościowanym świecie, to przykład powinien zadziałać.

Można też wskazać na szybko zmieniający się świat, w którym prowokacja nie ma czego obnażać, bo wszystko ma żywot jętki jednodniówki, oczywiście w przybliżeniu. Błędne, może nieskuteczne strategie same przepadają w blitzkriegu nowych możliwości. Można czasem o coś zawyć i zapłakać, ale to nie jest eleganckie.

Jeśli nie prowokacja to co? i to jest dobre pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz