poniedziałek, 31 stycznia 2011
niedziela, 30 stycznia 2011
środa, 26 stycznia 2011
wtorek, 25 stycznia 2011
sobota, 22 stycznia 2011
piątek, 21 stycznia 2011
czwartek, 20 stycznia 2011
środa, 19 stycznia 2011
wtorek, 18 stycznia 2011
niedziela, 16 stycznia 2011
piątek, 14 stycznia 2011
wtorek, 11 stycznia 2011
high chromium stainless steel with transparent color coating
38 x 30 x 20 inches
96.5 x 76.2 x 50.8 cm
Edition of 3 plus AP
2003
to elephant jeffa koonsa czyli stan świadomości konsumenta
Dopuszczalne metody rozumowania, kryteria logicznej poprawności, wymagania kontroli wyników i sprawdzalności są takie same w naukach humanistycznych, jak w naukach przyrodniczych. to Czeżowski
poniedziałek, 10 stycznia 2011
sobota, 8 stycznia 2011
piątek, 7 stycznia 2011
madonna
Stereotypowa opowieść o kształtowaniu tożsamości przez miejsce zostaje przenicowana, bo samo miejsce nie ma mocnej tożsamości - niepewne siebie i swoich korzeni, przypominające labirynt, widmowe.
To Varga o ksiażce Orhana Pamuka "Stambuł. Wspomnienia i miasto"
czwartek, 6 stycznia 2011
trzej królowie
trzej królowie, 6 stycznia 2011, Puszcza Kampinowska
TAK W OGÓLE OBRAZY ZACZĘŁAM MALOWAĆ i kleić, gdyż w angielsko- i francuskojęzycznej przestrzeni Ameryki nie mogłam pisać po węgiersku. Początkowo miałam wspaniałe czyste wizje, z których stworzyłam pięć nieśmiertelnych dzieł, "Screwed up Script", tekstów podkręconych, rzeczy klasa, ale potem nagle się połapałam i musiałam zejść na aut. Nie było żadnej wątpliwości: pędzę co sił w odwrotnym kierunku, w kierunku czysto pobłyskującego Szaleństwa, wchłonie mnie, jeśli będę myślała dalej o tym, co odczuwałam. A swoich uczuć nie chciałam wyciskać, przeoblekać ich na powrót w myślenie. Miałam s w o j e s ł o n e c z n e w y ł a d o w a n i a i spalałam się jak zwój papirusu nasiąknięty oliwą, jak święte pożółkłe zwoje w dniach upadku Rzymu, albo jak cokolwiek innego, co nie tylko udaje spalanie, ale rzeczywiście płonie i płonęły moje sny w sosnowych lasach wokół jeziora Champlain, w indiańskich kanoes pachnących żywicą, w sercu utkwił mi grot paleolitycznej strzały, w prawym uchu miałam plusk pstrąga, w lewym poranny śpiew amerykańskiego drozda, albo wspomnienie balkonu domu z widokiem na wodę na plaży 203, gdzie J+J, to jest ON+JA rozmawialiśmy w czas gorących nocy w Vermont.
Judit Kemenczky, "Disagne i błysk emalii" z tomu Amerikai versek, tłum. Szczepan Woronowicz
Subskrybuj:
Posty (Atom)