środa, 31 października 2012

wtorek, 30 października 2012

poniedziałek, 29 października 2012


zeszłoroczny śnieg

niedziela, 28 października 2012

środa, 24 października 2012

wtorek, 23 października 2012

poniedziałek, 22 października 2012

niedziela, 21 października 2012

sobota, 20 października 2012


Epoka nasza, czyli zgon,

Ogromna die Likwidation.

Czesław Miłosz, Traktat moralny

piątek, 19 października 2012


4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni

czwartek, 18 października 2012


karoca dla letniej księżniczki, Kiten

środa, 17 października 2012


bardzo życiowa pluszowa ruletka

wtorek, 16 października 2012


Poenari u podnóża Gór Fogaraskich, siedziba Włada Palownika

poniedziałek, 15 października 2012


Sozopol, Bułgaria

niedziela, 14 października 2012


kultura ślepej plamki

piątek, 12 października 2012

czwartek, 11 października 2012


i miłość też, a może przede wszystkim

środa, 10 października 2012


pokój, w bardzo feministycznej wersji, młodofeministycznej

nie wierzę w czarnowidztwo światowych piarowców, mniej lub bardziej przekonujących konsultantów rozpadu i medialnej degrengolady. co prawda nie brakuje psychopatów wśród politycznych indywiduów, emblematowców od małpiej hierarchii i pięknych słówek, najrozmaitszych chorągwianych z trismusem i dzidą, lecz głęboko, podskórnie czuje się, że żyje w nas to, co nieustannie rozbija chmury i oświetla cień. bezwolnie, mimowolnie, nieświadomie... iskra tli się, czasem nikła, niekiedy gwałtowna. niezależnie od prognoz, żywioł ten ma się dobrze. podobnie jak woda wlana do morza staje się z nim jednością, tak chaotyczna, rozcieńczona materia naszych poczynań znajdą w końcu swoje miejsce, a może odniesienie; właściwie dzieje się to nieustannie

wtorek, 9 października 2012


wolność, wolność! zlot motocyklowy, Weliko Tyrnowo, Bułgaria, sierpień 2012

poniedziałek, 8 października 2012


Transfăgărășan, Rumunia

niedziela, 7 października 2012


empiryzm mobilny

sobota, 6 października 2012


Czy teista może odeprzeć argument realisty? Kiedy podchodzimy do omawianego zagadnienia od strony metafizyki, teizm wydaje się naturalnym sprzymierzeńcem realizmu. Albowiem rzeczywistość musi być taka, jaką ją pojmuje Bóg; a jego wiedza o niej gwarantuje, że jest taka, jaką jest, niezależnie od tego, jaką nam się ukazuje lub od tego, czy ją znamy lub poznać możemy. Ale kiedy podchodzimy do zagadnienia od strony teorii znaczeniowej, wygląda to inaczej: interesują nas bowiem znaczenia, które  m y  nadajemy   n a s z y m   słowom na mocy użytku, jaki   m y   z nich czynimy; a cóż boska wiedza może mieć z tym wspólnego? A jednak teiście trudno byłoby zganić to odwoływanie się realisty do koncepcji istoty o ponadludzkich zdolnościach z tej racji, że ma ona charakter jedynie hipotetyczny, gdyż wierzy on, iż istnieje istota o nieograniczonych możliwościach poznawczych. Powstaje pytanie, czy realista jest w stanie uzasadnić przypisanie  n a m   przyporządkowania każdemu z naszych zdań warunku prawdziwościowego, który dokładnie albo zachodzi, albo nie zachodzi, przez odwołanie się do boskiej wszechwiedzy.
Michael Dummett, Logiczna podstawa metafizyki, s. 548

Według realizmu pojęcie prawdy ma treść niezależną od środków jej rozpoznawania.. To znaczy mogą istnieć zdania prawdziwe, które nie mogą zostać rozpoznane jako prawdziwe. Według antyrealizmu tak obszerne pojęcie prawdy jest po prostu niezrozumiałe. Zdanie może być prawdziwe tylko wtedy, gdy posiadamy odpowiednie środki rozstrzygnięcia jego wartości logicznej. Pojęcie prawdy redukuje się do pojęcia słusznej stwierdzalności.

piątek, 5 października 2012

czwartek, 4 października 2012

środa, 3 października 2012


Szukamy identyczności wszędzie, w rzeczach, relacjach, wydarzeniach, by na jej podstawie ustalić ogólne i identyczne dla wszelkiego miejsca i czasu prawa naukowe. Jest to naturalny proceder, do którego zmusza nas niejako ten zdumiewający fakt, że mimo wielkiej różnorodności otaczającego nas świata i upływu czasu, woda dziś jak tysiąc lat temu wrze w stu stopniach Celsjusza, dźwięk biegnie z identyczną szybkością, ziarno zawsze potrzebuje wody, by nabrzmieć i puścić pędy, zwierzę rodzi się i umiera. Jakże łatwo wyciągnąć stąd wniosek, że to, co osobliwe, indywidualne, nie posiada sensu. Czemu się też dziwić, że determinizm staje się teorią niemal nie do obalenia? Wydaje się, że brak identyczności postawiłby nas wobec świata chaosu, pojawiających się bezsensownych rzeczy i wydarzeń, zmienności absolutnej, w której my sami rozpłynęlibyśmy się od wewnątrz w potoku nieuporządkowanych wrażeń, bez punktu oparcia, niby nurt zmieniający nieustannie swe koryto i swój kierunek, rozlany, coraz płytszy, wsysany w piasek otaczającej nas rzeczywistości. To już nie Ja, lecz bezwolność, chwilowa reakcja, nie mająca siły ani pobudzić, ani skierować przeżyć, zachwiana egzystencja, bez głębi. Cóż w niej by istnieć mogło poza biologicznym lękiem śmierci, ślepym pragnieniem samozachowania, przywiązaniem do własnego ciała jako jedynej zasady trwałości? To egzystencja skierowana na teraz, na moment chwili, bez przeszłości i bez przyszłości, rozsypana w wielości wydarzeń nie powiązanych ze sobą. Brak własnej tożsamości to przeistoczenie się w przedmiot dla innych, łatwy w manipulacji, nie stawiający oporu i nieraz poddający się innej silnej ręce, gdy tylko ta ręka nadaje mu jakiś kształt bycia. We władczej ręce innego rysuje się możliwość odnalezienia własnego Ja, czy jest to ręka mistrza czy tyrana. Istnieje bowiem w nas lęk przed utratą tożsamości, lęk naturalny i obecny nie tylko w jednostkach, lecz także w grupach społecznych. Stąd rodzi się wielki problem tożsamości osoby, a także narodów i kultury. I tak oto kategoria identyczności staje się czymś więcej niż logiczną zasadą myślenia, jest ona też zasadą porządku świata, naszego własnego istnienia, ciągłości istnienia naszej kultury. Nic tedy dziwnego, że zaczynamy ją traktować jako wartość.
Barbara Skarga, Tożsamość i różnica. Eseje metafizyczne, WYDAWNICTWO ZNAK, KRAKÓW 1997

wtorek, 2 października 2012


Góry Transfogaraskie, we mgle, w deszczu, pod górę, ale nie pod prąd. Mówią, że z prądem płyną śmiecie. A jeśli płynie się własnym strumieniem?

poniedziałek, 1 października 2012