wtorek, 31 lipca 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
sobota, 28 lipca 2012
piątek, 27 lipca 2012
środa, 25 lipca 2012
wtorek, 24 lipca 2012
poniedziałek, 23 lipca 2012
niedziela, 22 lipca 2012
sobota, 21 lipca 2012
sobota, 14 lipca 2012
piątek, 13 lipca 2012
środa, 11 lipca 2012
H. Bergson, Ewolucja twórcza, przekład Anita Szczepańska
wtorek, 10 lipca 2012
poniedziałek, 9 lipca 2012
Nie należy zapominać, że siła rozwijająca się poprzez świat organiczny jest ograniczona; zawsze stara się ona przekroczyć samą siebie, lecz pozostaje nieadekwatna wobec dzieła, do którego wytworzenia dąży. Z nieliczenia się z tym faktem wyrastają błędy i naiwności skrajnego finalizmu. Wyobraża on sobie całość organicznego świata jako konstrukcję analogiczną do tych, jakie tworzy człowiek. Wszystkie jej elementy byłyby zorganizowane ze względu na możliwie najlepsze funkcjonowanie mechanizmu. Każdy gatunek posiadałby swą racje istnienia, funkcję i przeznaczenie. Wszystkie razem tworzyłyby wielkie współbrzmienie, w którym pozorne dysonanse służyłyby tylko uwydatnianiu zasadniczej harmonii. Słowem w przyrodzie wszystko odbywałoby się tak, jak w dziełach ludzkiego geniuszu, gdzie uzyskany rezultat może być bardzo nikły, lecz gdzie przynajmniej istnieje doskonała odpowiedniość między wytworzonym przedmiotem i pracą włożoną w jego tworzenie. Niczego podobnego nie można stwierdzić w ewolucji życia. Istnieje tu uderzająca dysproporcja pomiędzy pracą i jej wynikiem. Od najniższych do najwyższych form świata organicznego stale dokonuje się ten wielki wysiłek; lecz najczęściej nie doprowadza do niczego, niekiedy obezwładniony przez przeciwstawne siły, czasem jakoby zapominając o tym, co powinien zrobić, pochłonięty formą, którą stara się przyjąć, hipnotycznie wpatrzony w nią jak w zwierciadło. Nawet w swych najdoskonalszych dziełach, gdy zdaje się przezwyciężać zewnętrzne opory oraz swój własny, zdany jest na łaskę tej materialności, którą musiał sobie nadać.
Każdy z nas może to sprawdzić na sobie samym. Nasza wolność właśnie w tych warunkach, przez które się potwierdza, tworzy rodzące się przyzwyczajenia, które mogłyby ją stłumić, gdyby nie odnawiała się poprzez wysiłek; czyha na nią automatyzm. Najżywsza myśl zakrzepnie w wyrażającej ją formule. Słowo zwraca się przeciwko myśli. Litera zabija ducha. I nawet najgorętszy entuzjazm, jeśli uzewnętrznia się w działaniu w sposób tak naturalny, zastyga niekiedy w postaci zimnego rachunku zysków lub próżności; jedno tak łatwo przybiera postać drugiego, że moglibyśmy zaprzeczyć istnieniu dobroci i miłości, gdybyśmy nie wiedzieli, że zmarły zachowuje jeszcze przez pewien czas rysy żyjącego.
H. Bergson, Ewolucja twórcza, przekład Anita Szczepańska istota żywa jest przede wszystkim czymś przejściowym
niedziela, 8 lipca 2012
sobota, 7 lipca 2012
środa, 4 lipca 2012
wtorek, 3 lipca 2012
poniedziałek, 2 lipca 2012
niedziela, 1 lipca 2012
Nawet samego Boga — w tej mierze, w jakiej nas On intryguje — postrzegamy nie w najgłębszej intymności nas samych, lecz w zewnętrznej granicy naszego poruszenia, dokładnie w punkcie, w którym za przyczyną zetknięcia się naszej i jego wściekłości, następuje zderzenie, spotkanie niszczące tyleż dla Niego, co dla nas.
Gwałtownik, rażony współistotnym czynom przekleństwem, nie ujarzmia swej natury, wychodząc poza siebie po to jedynie, by powrócić jako impetyk, agresor, za nim zaś podążają jego przedsięwzięcia, karząc go za to, że powołał je do życia.
Nie ma dzieła, które nie odwróciłoby się przeciwko swemu autorowi: poemat zmiażdży poetę, system — filozofa, wydarzenie — człowieka czynu. Unicestwia się każdy, kto — odpowiadając swemu powołaniu i wypełniając je — miota się wewnątrz historii. Zbawiony zostanie ten tylko, kto dary swe i talenty poświęca, aby — uwolniony od swych ludzkich przymiotów — móc nurzać się w istnieniu.
Jeżeli przeto dążę do metafizycznego spełnienia, za żadną cenę nie powinienem trwać przy swej tożsamości: jeśli zachowałem choćby najmniejszy jej osad, winienem się go wyzbyć: jeśli zaś — przeciwnie — wdałem się w odgrywanie jakiejś roli w historii, przypadające mi zadanie polega na tak intensywnym rozbudzaniu mych właściwości, bym wreszcie wraz z nimi eksplodował. Giniemy zawsze od „ja”, którego się podjęliśmy: noszenie jakiegoś miana równoznaczne jest z pragnieniem określonego sposobu załamania.
Emile Cioran, Myślę przeciw sobie
Subskrybuj:
Posty (Atom)