niedziela, 1 lipca 2012


Prawie wszystkie nasze odkrycia zawdzięczamy naszej porywczości, pogłębieniu się naszego niezrównoważenia.

Nawet samego Boga — w tej mierze, w jakiej nas On intryguje — postrzegamy nie w najgłębszej intymności nas samych, lecz w zewnętrznej granicy naszego poruszenia, dokładnie w punkcie, w którym za przyczyną zetknięcia się naszej i jego wściekłości, następuje zderzenie, spotkanie niszczące tyleż dla Niego, co dla nas.

Gwałtownik, rażony współistotnym czynom przekleństwem, nie ujarzmia swej natury, wychodząc poza siebie po to jedynie, by powrócić jako impetyk, agresor, za nim zaś podążają jego przedsięwzięcia, karząc go za to, że powołał je do życia.

Nie ma dzieła, które nie odwróciłoby się przeciwko swemu autorowi: poemat zmiażdży poetę, system — filozofa, wydarzenie — człowieka czynu. Unicestwia się każdy, kto — odpowiadając swemu powołaniu i wypełniając je — miota się wewnątrz historii. Zbawiony zostanie ten tylko, kto dary swe i talenty poświęca, aby — uwolniony od swych ludzkich przymiotów — móc nurzać się w istnieniu.

Jeżeli przeto dążę do metafizycznego spełnienia, za żadną cenę nie powinienem trwać przy swej tożsamości: jeśli zachowałem choćby najmniejszy jej osad, winienem się go wyzbyć: jeśli zaś — przeciwnie — wdałem się w odgrywanie jakiejś roli w historii, przypadające mi zadanie polega na tak intensywnym rozbudzaniu mych właściwości, bym wreszcie wraz z nimi eksplodował. Giniemy zawsze od „ja”, którego się podjęliśmy: noszenie jakiegoś miana równoznaczne jest z pragnieniem określonego sposobu załamania.

Emile Cioran, Myślę przeciw sobie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz