czwartek, 28 kwietnia 2011
środa, 27 kwietnia 2011
Uwięziony, Zbigniew Dłubak
Próba zlikwidowania różnic.
- Jestem sam. Cała przestrzeń należy do mnie. Wypełniam ją sobą. Jestem sam, tylko sam - ta myśl wypowiadana szeptem, przynosi ulgę.
Prostuje powoli plecy. Jest cały mokry, słyszy uderzenia tętna w żyłach, łaskocze go kropla potu spływająca po skroni, obok ucha, szczęki w kierunku brody, na chwilę zatrzymuje się i spada, ginie na powierzchni pasiaka albo jeszcze niżej. Nie wie tego. Nie śledzi, a czuje ją. Świadomość, że gdzieś w dole rozpryskuje się, uspokaja go. Szajna opiera się plecami o ścianę. Ściana przyjmuje go, ogarnia chłodnym ramieniem, ucisza na chwilę zmysły, podszeptuje: przetrwasz, gdy staniesz się mną - bądź ścianą!
Jerzy J. Fąfara, "18 znaczy życie. Rzecz o Józefie Szajnie", s. 36
W Stehzelle o powierzchni 90 na 90 cm osadzano wieźniów za jakieś przewininie wobec regulaminu obozowego. Powietrze dopływało jedynie przez otworek w wymiarach dużego znaczka. Więźniowie nie mogli siedzieć, nie mówiąc już o leżeniu. Szajna za próbę ucieczki został skazany na dwutygodniową karę w celi śmierci bez możliwości opuszczania jej w ciągu dnia.
Próba zlikwidowania różnic.
- Jestem sam. Cała przestrzeń należy do mnie. Wypełniam ją sobą. Jestem sam, tylko sam - ta myśl wypowiadana szeptem, przynosi ulgę.
Prostuje powoli plecy. Jest cały mokry, słyszy uderzenia tętna w żyłach, łaskocze go kropla potu spływająca po skroni, obok ucha, szczęki w kierunku brody, na chwilę zatrzymuje się i spada, ginie na powierzchni pasiaka albo jeszcze niżej. Nie wie tego. Nie śledzi, a czuje ją. Świadomość, że gdzieś w dole rozpryskuje się, uspokaja go. Szajna opiera się plecami o ścianę. Ściana przyjmuje go, ogarnia chłodnym ramieniem, ucisza na chwilę zmysły, podszeptuje: przetrwasz, gdy staniesz się mną - bądź ścianą!
Jerzy J. Fąfara, "18 znaczy życie. Rzecz o Józefie Szajnie", s. 36
W Stehzelle o powierzchni 90 na 90 cm osadzano wieźniów za jakieś przewininie wobec regulaminu obozowego. Powietrze dopływało jedynie przez otworek w wymiarach dużego znaczka. Więźniowie nie mogli siedzieć, nie mówiąc już o leżeniu. Szajna za próbę ucieczki został skazany na dwutygodniową karę w celi śmierci bez możliwości opuszczania jej w ciągu dnia.
Są ludzie, którzy kochają cały świat, póki ten świat chce mieć asfaltowe szosy albo wierzyć w jednego Boga, albo pozamykać winiarnie i restauracje. Są ludzie, którzy potrafiliby kochać świat, gdyby miał jedno, właśnie to ich, cywilizacyjne oblicze. Ale ponieważ mimo to nie zaszliśmy dotychczas z tą miłością zbyt daleko, spróbujmy tego w inny sposób. Znacznie radośniej jest kochać cały świat, ponieważ ma tysiące twarzy i wszędzie jest inny, a przy tym wykrzykiwać: „Chłopcy, skoro już się tak kochamy, utwórzmy Ligę Narodów; ale, do cholery, niech będą to Narody ze wszystkim, co się z tym wiąże, każdy z innymi włosami i z innym językiem, ze swymi zwyczajami i kulturą, a jeśli trzeba, to najspokojniej również ze swoim Panem Bogiem; bo każda różnica jest godna miłości już chociażby dlatego, że pomnaża życie. Niechaj łączy nas wszystko, co nas dzieli!
"Listy z podróży", Karel Čapek
wtorek, 26 kwietnia 2011
poniedziałek, 25 kwietnia 2011
Yves Klein zostawił nam po sobie nie tylko ślad własnej śmierci, ale i swoje piękne obrazy, gdzie wszystko jest niebieskie. Wie Pan, dlaczego tak wzięły mnie jego obrazy? Przypomniało mi to bliskie kwadracika, wysoko umieszczone, okienko więzienne. Wszystko dookoła ponure i szare, a tam błękit. Mówiłem sobie, ja tam jutro będę. Gdzie ja będę? Sądzę, że Klein nie wybierał koloru podobnego do nieba, tylko do jakiejś niewymiarowości: wszystkie inne kolory posiadają wymiary. Klein zatrzymał się na jednym spośród czystych kolorów, barw tęczy; można go nazwać jego nowym życiem, czasem poranku.
Józef Szajna w rozmowie ze Zbigniewem Taranienką
Blue
Nauczyłem się rozróżniać trzy typy temperamentów moich kolegów. Przede wszystkim byli tacy, którzy, nawet jeśli starali się to ukryć, zabijali z rozkoszą; opowiadałem już o nich, to kryminaliści, którzy odnaleźli swą prawdziwą naturę dzięki wojnie. Następnie byli tacy, którzy czuli wstręt, ale zabijali z poczucia obowiązku, starali się pokonać własną odrazę, z miłości do rozkazu. Wreszcie i tacy, którzy traktowali Żydów jak zwierzęta i zabijali ich tak, jak rzeźnicy zabijają krowy, z przyjemnością albo przykrością, zależnie od humoru czy samopoczucia.
Jonathan Littell, "Łaskawe"
niedziela, 24 kwietnia 2011
sobota, 23 kwietnia 2011
czwartek, 21 kwietnia 2011
wtorek, 19 kwietnia 2011
korzenioplastyka, hall CK
Poruszę dyskretnie inną ohydną przypadłość. Otóż nawet najwspanialszym, najpiękniejszym i najbardziej uduchowionym osobom zdarzają się tak zwane zaparcia, czasem krótkotrwałe, sporadyczne, czasem okropne, trwające miesiącami. A takie uporczywe zaparcie, wstyd powiedzieć, zdoła uprzykrzyć najwznioślejszą egzystencję. Dlatego i w tym względzie spieszę z dyskretną pomocą. Oczywiście moja rada nie wszystkim pomoże, ale wielu czcigodnym ludziom może przynieść ulgę.
Zachęcam więc tych, którzy mi ufają, aby rano, po obudzeniu się, na czczo wypili szklaneczkę zimnej wody. Dużo dobrego spowodują także spożyte wieczorem, przed snem, suszone śliwki. W momentach krytycznych, kiedy już doprawdy życie obrzydnie, należy w miłym gronie golnąć sobie gorzały, ale zaznaczam, że nie mniej niż dwie sety, a najlepiej tak około trzech.
"Mała Apokalipsa", Tadeusz Konwicki
Poruszę dyskretnie inną ohydną przypadłość. Otóż nawet najwspanialszym, najpiękniejszym i najbardziej uduchowionym osobom zdarzają się tak zwane zaparcia, czasem krótkotrwałe, sporadyczne, czasem okropne, trwające miesiącami. A takie uporczywe zaparcie, wstyd powiedzieć, zdoła uprzykrzyć najwznioślejszą egzystencję. Dlatego i w tym względzie spieszę z dyskretną pomocą. Oczywiście moja rada nie wszystkim pomoże, ale wielu czcigodnym ludziom może przynieść ulgę.
Zachęcam więc tych, którzy mi ufają, aby rano, po obudzeniu się, na czczo wypili szklaneczkę zimnej wody. Dużo dobrego spowodują także spożyte wieczorem, przed snem, suszone śliwki. W momentach krytycznych, kiedy już doprawdy życie obrzydnie, należy w miłym gronie golnąć sobie gorzały, ale zaznaczam, że nie mniej niż dwie sety, a najlepiej tak około trzech.
"Mała Apokalipsa", Tadeusz Konwicki
poniedziałek, 18 kwietnia 2011
niedziela, 17 kwietnia 2011
środa, 13 kwietnia 2011
trans parentni
transparentność można rozumieć na wiele sposobów. w zależności od gry, jaką się prowadzi mamy tak: jasny, kryształowy, przejrzysty, przewidywalny, dający się kontrolować (komu trzeba oczywiście), czytelny, zrozumiały (ale dla kogo?), zdyscyplinowany, oddany, spolegliwy, oportunistyczny, elastyczny, milczący, relatywny. to nie koniec listy
i tak można wprowadzać kodeksy, paragrafy, ustawy, zasady, wzorce, dogmaty, kanony, konstytucje, reguły, języki, normy, notacje, filtry, siatki, funkcje, ewentualnie dla odmiany można dodać zamęt i szum, co jeszcze?
transparentność można rozumieć na wiele sposobów. w zależności od gry, jaką się prowadzi mamy tak: jasny, kryształowy, przejrzysty, przewidywalny, dający się kontrolować (komu trzeba oczywiście), czytelny, zrozumiały (ale dla kogo?), zdyscyplinowany, oddany, spolegliwy, oportunistyczny, elastyczny, milczący, relatywny. to nie koniec listy
i tak można wprowadzać kodeksy, paragrafy, ustawy, zasady, wzorce, dogmaty, kanony, konstytucje, reguły, języki, normy, notacje, filtry, siatki, funkcje, ewentualnie dla odmiany można dodać zamęt i szum, co jeszcze?
wtorek, 12 kwietnia 2011
Człowiek trzeźwy lub choćby rozsądny od razu jest złym Polakiem..
To Zofia Nałkowska
Dialog bez skutków przemocy służący porozumieniu, komunikownie swoich racji w sposób wolny, bez przeszkód jest oczywiście bardzo trudny, ale możliwy. O ile nie są to kolejne strategie współzawodnictwa, zdobywanie władzy i nieustępliwe podkreślanie swojego statusu.
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
W miarę lat [...] wyczerpywała się we mnie moc soteriologiczna wszystkich systemów, w których kolejno lub jednocześnie próbowałem znaleźć oparcie. [...] Wobec tego pomyślałem sobie jakiś czas temu: czy nie byłoby rzeczą rozumną wszelkiej intelektualizacji swych postaw moralno - religijnych dać pokój? ograniczyć się w każdym przypadku do samej uczuciowo - praktyczno - wolicjonalnej postawy? Rozważam z a
i p r z e c i w tej myśli.
P r z e c i w intelektualizacji: jej [...] wrażliwość na ciosy. Gdy zajmę po prostu postawę - wyrzeczeniową, stoicką, estetyzującą, mistyczną - znajduję się w pozycji nie do zdobycia, póki z niej sam nie ustąpię [...]. Jakikolwiek jest świat, jakakolwiek natura naszych sądów, istota prawdy, związki przyczynowe, bieg dziejów, ja mam prawo jako ideał wybrać sobie ataraksję, samostarczalność, kontemplację rzeczy pięknych lub rozpuszczenie wszystkich rzeczy w Nieokreślonym. Intelektualizując, zawsze coś twierdzę i tym samym dobrowolnie oddaję się pod sąd, który moje twierdzenia może każdej chwili zważyć na szali i ewentualnie wykazać, że tej próby nie wytrzymują. Otóż teraz: ja osobiście w swej mistyce - nie zawsze ze skutkiem, ale taki był program - pilnie baczyłem, by żadnych twierdzeń, żadnego taki jest świat nie wygłaszać; miała ona zostać tylko postawą. Czy może i na inne postawy nie warto by tej postawy rozciągnąć? - Ale tu od razu się pojawiają racje przeciwne: czystej postawie bez zintelektualizowania brak
k o n s y s t e n c j i.
Niby to jest ustalona, przez podmiot najrzetelniej uznana za swoją, a pozostaje na łasce zmiennych stanów duszy, a stany duszy - jakże często na łasce zdarzeń, pchnięć od zewnątrz, sytuacji dziejowych. Intelektualizacja dostarcza jakiejś klamry, spięcia, trzonu i pionu. Wystawia na krytykę, ale chroni przed niebezpieczeństwem jeszcze groźniejszym: rozchwianiem się człowieka od wewnątrz. Więc? Problem nie należy do łatwych. Można go przenieść na inny teren i powiedzieć: według tego, co kiedyś nazywano zamiarem natury, pojawiłem się na tym świecie w charakterze istoty myślącej; szanuję więc ten zamiar i myślę. Ryzykuję błąd, ryzykuję przegraną, ale podtrzymuję swój honor: własny i tej niby naszej matki natury.
Henryk Elzenberg, "Kłopot z istnieniem", zapiski pod datą 10.07.1960
Pryncypialność, jaka dławi i otumania bojowników o prawo i sprawiedliwość jest zdumiewająca, a nawet wulgarna. Od biedy da się zrozumieć protekcjonalne traktowanie kobiet w domu i w polityce, nie tylko regionalnej. Jest ono bowiem prostym lękiem - nieuświadomionym, a czasem przeciwnie - przed zaradnością, empatią i siłą konkretu, jaka charakteryzuje potencjalne rywalki. Ale jeżeli dochodzi do odbierania godności kobietom, które mogą być gotowym, bo r e a l n y m przykładem Matki Polki (tak ważnej dla tego grona), wychowującej swoje i porzucone dzieci, to mamy do czynienia z aroganckim, koszarowym rozumieniem wartości, o jakie tu przecież chodzi. To swoista antyrodzinna samoobrona, przed wprowadzeniem w życie zasad wypisanych złotymi literami.
Pryncypialny, kierujący się zasadami, a nie wartościami, ze względu na które zasady zostały wprowadzone
niedziela, 10 kwietnia 2011
piątek, 8 kwietnia 2011
bądź piękna, puzzle
Jak zadziałałaby prowokacja w obliczu zagłady, załóżmy w Tokio? To aktualne, ale daleko. Można oczywiście zmienić skalę na mikro: tu i teraz. Jednak nie będę mnożyła przykładów realnych dramatów z prostego powodu. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby zauważyć co jest i jak jest. Co z tego wynika? Nic ponad to, że jedni się bawią, inni pracują, jeszcze inni rozpaczają, a jeszcze inni prowokują. Luksusowa zabawa.
Ten argument może być odczytany jako manipulacja, bo przecież nikt nic nie musi. Jeśli jednak prowokacja nie jest dla draki (jak się ogłasza), lecz, żeby odnaleźć coś, co nas wesprze w odwartościowanym świecie, to przykład powinien zadziałać.
Można też wskazać na szybko zmieniający się świat, w którym prowokacja nie ma czego obnażać, bo wszystko ma żywot jętki jednodniówki, oczywiście w przybliżeniu. Błędne, może nieskuteczne strategie same przepadają w blitzkriegu nowych możliwości. Można czasem o coś zawyć i zapłakać, ale to nie jest eleganckie.
Jeśli nie prowokacja to co? i to jest dobre pytanie.
Jak zadziałałaby prowokacja w obliczu zagłady, załóżmy w Tokio? To aktualne, ale daleko. Można oczywiście zmienić skalę na mikro: tu i teraz. Jednak nie będę mnożyła przykładów realnych dramatów z prostego powodu. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby zauważyć co jest i jak jest. Co z tego wynika? Nic ponad to, że jedni się bawią, inni pracują, jeszcze inni rozpaczają, a jeszcze inni prowokują. Luksusowa zabawa.
Ten argument może być odczytany jako manipulacja, bo przecież nikt nic nie musi. Jeśli jednak prowokacja nie jest dla draki (jak się ogłasza), lecz, żeby odnaleźć coś, co nas wesprze w odwartościowanym świecie, to przykład powinien zadziałać.
Można też wskazać na szybko zmieniający się świat, w którym prowokacja nie ma czego obnażać, bo wszystko ma żywot jętki jednodniówki, oczywiście w przybliżeniu. Błędne, może nieskuteczne strategie same przepadają w blitzkriegu nowych możliwości. Można czasem o coś zawyć i zapłakać, ale to nie jest eleganckie.
Jeśli nie prowokacja to co? i to jest dobre pytanie.
czwartek, 7 kwietnia 2011
tymczasem dość układania klocków, czas na radosne dziewiarstwo
nie jest to może barbara celarent, niemniej jednak rajcuje
Fred Tomaselli
nie jest to może barbara celarent, niemniej jednak rajcuje
Fred Tomaselli
środa, 6 kwietnia 2011
godło, dziecięca układanka
prowokacja się skompromitowała. pusta i nudna jak viki krystina barcelona, kompromituje jedynie samego nadawcę. odbiorca nie jest już tępym kołtunem, jak niektórzy tego by sobie życzyli. odbiorca bywa sprawnym żonglerem dziewiczych możliwości, a jego potencjał inwestycyjny rośnie logarytmicznie do skali używania elektronicznych gadżetów. nie ma tu mowy o wtórnym debilizmie czy płytkim oportunizmie, jak podają zatroskani klasycy, a nawet kolorowa rewolta. irrewerencja nowych graczy zaskoczyła orędowników przaśnego skandalu. czas na szok dyskursywny, do czego potrzebny jest dystans od wszelkich masek i maści. to brum, przydeptane kapcie. nie ostała się nawet gumka myszka, chyba, że w tornistrze. czas na pierwszorzędną cechę płciową: rozum w skołatanej głowie
prowokacja się skompromitowała. pusta i nudna jak viki krystina barcelona, kompromituje jedynie samego nadawcę. odbiorca nie jest już tępym kołtunem, jak niektórzy tego by sobie życzyli. odbiorca bywa sprawnym żonglerem dziewiczych możliwości, a jego potencjał inwestycyjny rośnie logarytmicznie do skali używania elektronicznych gadżetów. nie ma tu mowy o wtórnym debilizmie czy płytkim oportunizmie, jak podają zatroskani klasycy, a nawet kolorowa rewolta. irrewerencja nowych graczy zaskoczyła orędowników przaśnego skandalu. czas na szok dyskursywny, do czego potrzebny jest dystans od wszelkich masek i maści. to brum, przydeptane kapcie. nie ostała się nawet gumka myszka, chyba, że w tornistrze. czas na pierwszorzędną cechę płciową: rozum w skołatanej głowie
Weed Choked Garden, Roxy Paine
pociągnę jeszcze ad lemum, czyli z lemowego lamusa:
Każda z cywilizacji przechodzi co najmniej w części fazę
w e r o z j i - erozji prawdy... werozja przyjmuje rozmaite formy, lecz występuje wszędzie w podobnym okresie historycznym, mianowicie poczas embrionalnej industrializacji. Zdesakralizowana władza słabnąc wspiera się na hierarchii administracyjnej, tworzącej m i r a ż e (pseudoobrazy) społecznych stanów, idealizujące rzeczywistość w wykładniku zależnym od aktualnych wierzeń, ale to są wierzenia biurokratyczne, a nie religijne. Niekiedy zwą ten fenomen samołudzącym łudzeniem, albo też autofatamorganą. Wiarę w nadprzyrodzoną moc władców zastępuje policja, a zarazem rosnący wpływ krążenia informacji na całość życia tworzy pokusę jej monopolizowania. Monopole ekonomiczne oraz informacyjne są różne co do zawłaszczanych nimi obiektów, lecz podobne w zakresie zjawisk, jakie wywołują: prowadzą do socjalnej oscylacji. Albo dominują drgania ekonomiczne (rozkwit-kryzys), albo informacyjne (prawda-fałsz).
Pocieszanie zmyśleniem to najprostszy stabilizator struktur społecznych, zresztą ma on tę dobrą stronę, że wiele trwożnych faktów jednak się nie spełnia, więc trzymając te fakty pod korcem, oszczędza się ludziom nerwów.
pigułka LL dla pracowitych cyberrobinhoodów celem stymulacji obwodów, albo zwarcia. to zależy od punktu wyjścia
a Roxy Paine, bo to wszystkich nas dotyczy, niezależnie od kontekstu, woli, rozumu, czy przypadłości
pociągnę jeszcze ad lemum, czyli z lemowego lamusa:
Każda z cywilizacji przechodzi co najmniej w części fazę
w e r o z j i - erozji prawdy... werozja przyjmuje rozmaite formy, lecz występuje wszędzie w podobnym okresie historycznym, mianowicie poczas embrionalnej industrializacji. Zdesakralizowana władza słabnąc wspiera się na hierarchii administracyjnej, tworzącej m i r a ż e (pseudoobrazy) społecznych stanów, idealizujące rzeczywistość w wykładniku zależnym od aktualnych wierzeń, ale to są wierzenia biurokratyczne, a nie religijne. Niekiedy zwą ten fenomen samołudzącym łudzeniem, albo też autofatamorganą. Wiarę w nadprzyrodzoną moc władców zastępuje policja, a zarazem rosnący wpływ krążenia informacji na całość życia tworzy pokusę jej monopolizowania. Monopole ekonomiczne oraz informacyjne są różne co do zawłaszczanych nimi obiektów, lecz podobne w zakresie zjawisk, jakie wywołują: prowadzą do socjalnej oscylacji. Albo dominują drgania ekonomiczne (rozkwit-kryzys), albo informacyjne (prawda-fałsz).
Pocieszanie zmyśleniem to najprostszy stabilizator struktur społecznych, zresztą ma on tę dobrą stronę, że wiele trwożnych faktów jednak się nie spełnia, więc trzymając te fakty pod korcem, oszczędza się ludziom nerwów.
pigułka LL dla pracowitych cyberrobinhoodów celem stymulacji obwodów, albo zwarcia. to zależy od punktu wyjścia
a Roxy Paine, bo to wszystkich nas dotyczy, niezależnie od kontekstu, woli, rozumu, czy przypadłości
czy możliwy jest dialog bez przemocy? gra (chociaż to nienajlepsze słowo, ale na coś jednak wskazuje) wedle tych samych reguł, wzajemne odziaływanie z zachowaniem odrębnych, ukształtowanych tożsamości wydaje sie warunkiem najtrudniejszym do uzyskania.
tymczasem mamy groteskowy podział terytorów i łupów, i dzikie tańce przy ognisku. cała w tym bieda, że to się jednak podoba. bunga bunga, żeby chociaż, bo za wilka mamy tu pyknicznego, płaczliwego destruenta
ona jest nazi a on wie czego chce!?
wtorek, 5 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)