piątek, 30 listopada 2012

środa, 28 listopada 2012


Autoportret w krzemie

Mój portret aż tak się nie zmienił.
Głowa nadal lekko spuszczona,
jakby prosiła o przebaczenie.
Przebaczenie? Dlaczego? Za co?
Że znalazłam się w złym miejscu we właściwym czasie,
albo we właściwym miejscu w złym czasie
albo za jedno i drugie? Za to, że byłam,
choć zmuszano mnie do niewidzialności?
Nie stukaj łyżką przy jedzeniu, nie snuj marzeń na głos,
ukrywaj dym, kiedy płoniesz, i pianę, kiedy się myjesz,
kiedy się łamiesz, kości zabieraj ze sobą,
kiedy pęka dusza i spada ci pod nogi, porzuć ją, nie bierz jej w obronę.
Uwierz, życie niewidzialnych jest łatwiejsze.
I szłam drogą, którą mi wytyczono.
Szkło. Wpierw byłam szybą w szkolnym oknie pokrytą wyzwiskami
widocznymi jedynie w kurzu.
Później szkłem w monoklu – gdy jedno oko patrzyło ufnie,
drugie podawało to w wątpliwość.
Potem zaczęłam pisać… i stałam się grubym szkłem
teleskopu,
który gwiazdy przynosi na dłoni.
To samo zmęczone ludzkie oko
i te same gwiazdy – odległe o miliony lat świetlnych.
Jestem przedwczesną, ale nie fałszywą wiadomością,
moim oszustwem jest jedynie dystans.


Może pewnego dnia przestanę być niewidzialną,
krętą granicą dwóch światów,
będę miała głos, kolor i będę widoczna nawet w deszczowy dzień,
bo wiem, że spuszczenie głowy u fotografa
to tylko alibi.
Luljeta Lleshanaku Dzieci natury, przełożyła Dorota Horodyska wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2011

wtorek, 27 listopada 2012

poniedziałek, 26 listopada 2012



Labirynt służy obronie - często obronie magicznej - centrum kryjącego w sobie jakiś skarb, jakiś sens. Przeniknięcie przez labirynt może być, jak w micie o Tezeuszu, rytem inicjacyjnym. Labirynt jest symbolem egzystencji, która przez kolejne próby zmierza ku własnemu centrum, ku własnemu "ja" lub, używając hinduskiego terminu, do atmana. Wiele razy zdarzyło mi się czuć, że wyszedłem z labiryntu, że odnalazłem nić. Wiele razy razy zdarzało mi się tracić nadzieję i błądzić. Ale nigdy nie mówiłem sobie: "Zgubiłem się w labiryncie". Koniec końców zawsze udawało mi się mieć wrażenie, że wygrałem, że znalazłem wyjście ... Każdy zna to doświadczenie. Ale życie nie składa się z jednego labiryntu: po jednej próbie następuje druga.
Próba labiryntu, Rozmowy z Claudem-Henri Rocquetem, Mircea Eliade, Sen, Warszawa 1992, s. 201

niedziela, 25 listopada 2012

piątek, 23 listopada 2012


Kryzys duchowości najpełniej przejawia się w bezkompromisowych metodach, które mają temu deficytowi zaradzić: w pryncypializmie środków i zabójczych recept na szczęście. Trwa deratyzacja tych, tamtych, owamtych. Jeszcze literalna, z owadzią precyzją i hymnem na ustach

czwartek, 22 listopada 2012

środa, 21 listopada 2012

wtorek, 20 listopada 2012


4413

nasze moralne reakcje (…) mają jak gdyby dwa aspekty. Z jednej strony, przypominają niemal instynkty, takie jak nasze upodobanie do słodyczy bądź obrzydzenie do pewnych substancji czy lęk przed upadkiem. Z drugiej jednak, najwyraźniej wiążą się z jawnymi bądź ukrytymi sądami na temat natury i statusu istot ludzkich. Z tego punktu widzenia każda reakcja moralna jest równoznaczna z przyznaniem się do jakiejś ontologii tego, co ludzkie, i jej potwierdzeniem.
Ch. Taylor, źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, tłum. M. Gruszczyñski, O. Latek, A. Lipszyc, A. Michalak, A. Rostkowska, M. Rychter, £. Sommer, PWN, Warszawa 2001, s. 14.

poniedziałek, 19 listopada 2012

niedziela, 18 listopada 2012

sobota, 17 listopada 2012


Z a ł ó ż m y  o k r e ś l o n y   t y p  ś w i a d o m o ś c i   w z r o k o w e j –   a   b ę d z i e m y   m i e l i   o k r e ś l o n y   t y p  p l a s t k i.
Dla wyrażenia naszej świadomości wzrokowej dobieramy odpowiedni zespół środków wyrazu. Każdy typ świadomości wzrokowej wymaga swoich, odpowiadających mu środków wyrazu. Każde zjawisko wzrokowe wyraża się tylko przez określone, zdolne je wyrazić składniki formy. [...]
Istnieje wzajemny wpływ myśli na widzenie i widzenia na myśl.
Myśl stawia pytania, na które ma odpowiedzieć widzenie [...]
Myśl i widzenie rozwijają się poprzez wzajemny wpływ na siebie. Rozwój ich nie odbywa się więc w oderwaniu od realnych, kształtujących warunków życiowych, lecz na podłożu społecznym,
w zależności od potrzeb procesu pracy.[...]
Jeżeli człowiek dostrzega więcej niż orzeł – mimo że ma wzrok mniej ostry – wynika z tego, iż człowiek ma szerszy zakres zainteresowań
i wskutek tego przeprowadza szerszą i dokładniejszą analizę swoich doznań wzrokowych, że nie omija tych, które z braku zainteresowania pominąłby orzeł. Dlatego widzenie człowieka mniej w i d z i, lecz dostarcza więcej   w i a d o m o ś c i   o  świecie niż widzenie orła.

Teoria widzenia, Władysław Strzemiński

Jeśli jeden człowiek dostrzega więcej niż drugi człowiek - mimo że ma wzrok mniej ostry ...

piątek, 16 listopada 2012


Meret Oppenheim, Table, 1973

środa, 14 listopada 2012


zielone poletko współczesnego Anteusza

wtorek, 13 listopada 2012

poniedziałek, 12 listopada 2012


jeden dzień z życia warszawiaka, 11.11.12

niedziela, 11 listopada 2012


dzień niepodległości

sobota, 10 listopada 2012

piątek, 9 listopada 2012

czwartek, 8 listopada 2012


droga ekspresowa do miasta

środa, 7 listopada 2012

wtorek, 6 listopada 2012

poniedziałek, 5 listopada 2012


Tam, gdzie ciąg przeciwności można przeżywać jako pasję, tam cierpienie przekształca się w możność. Dopiero na skutek tej transformacji podmiot może pojawić się jako nośnik wszelkich "wyobrażeń". Zaliczają się do nich wszelkie modyfikacje pasywnej zmysłowości i wszelkie motywy, które mogą wprawić podmiot w działanie. Podmiotem z tego punktu widzenia jest tylko ten, kto zdoła wykształcić siebie jako pana i właściciela własnych cierpień. Pod tym względem podmiotowość jest dyspozycją, którą można porównać z automobilem. Łączy się w nim system napędowy motywów pasji (później także motywów interesu) z systemem kierowniczym składającym się z rozumnych orientacji. Jeśli nowoczesna podmiotowość przedstawia się dziś jako pasyjna, to dlatego, ze nowoczesne "pasje" chcą być formami możności podporządkowania się władzy pochodzącej z własnego wnętrza.
Peter Sloterdijk, Kryształowy pałac. O filozoficzną teorię globalizacji, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, s. 78

niedziela, 4 listopada 2012

sobota, 3 listopada 2012


Oto przesłanie Juliusza Verne'a: w technicznie nasyconej cywilizacji nie ma już dziś przygody, a jedynie niebezpieczeństwo spóźnienia. Dlatego autor przywiązuje znaczenie do tego, że jego bohater nie zdobywa doświadczeń. Imperialna flegma pana Fogga nie zostaje przez nie zakłócona, bo jako podróżnik globalny zwolniony jest z okazywania szacunku względem lokalności. Od chwili umożliwienia okrążania świata Ziemia dla turysty, nawet w najodleglejszych zakątkach, stała się istotą sytuacji, których pełniejszego obrazu od dawna dostarczają gazety, pisarze podróżnicy i encyklopedie. To wyjaśnia dlaczego to, co rzekomo obce, nie zasługuje na więcej niż spojrzenie przejeżdżającego podróżnego. Cokolwiek wydarzy się w międzyczasie, na przykład całopalenie wdowy w Indiach, czy napad Indian na amerykańskim Zachodzie, zasadniczo może być jedynie zajściem bądź okolicznością, o której jest się informowanym lepiej jako członek londyńskiego Reform Clubu niż jako turysta na miejscu. Kto podróżuje w takich warunkach, nie czyni tego ani dla przyjemności, ani służbowo, lecz tylko z upodobania do ruchu jako takiego; ars gratia artis; motio gratia motionis.
Peter Sloterdijk, Kryształowy pałac. O filozoficzną teorię globalizacji, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, s. 49

piątek, 2 listopada 2012

czwartek, 1 listopada 2012