sobota, 3 listopada 2012


Oto przesłanie Juliusza Verne'a: w technicznie nasyconej cywilizacji nie ma już dziś przygody, a jedynie niebezpieczeństwo spóźnienia. Dlatego autor przywiązuje znaczenie do tego, że jego bohater nie zdobywa doświadczeń. Imperialna flegma pana Fogga nie zostaje przez nie zakłócona, bo jako podróżnik globalny zwolniony jest z okazywania szacunku względem lokalności. Od chwili umożliwienia okrążania świata Ziemia dla turysty, nawet w najodleglejszych zakątkach, stała się istotą sytuacji, których pełniejszego obrazu od dawna dostarczają gazety, pisarze podróżnicy i encyklopedie. To wyjaśnia dlaczego to, co rzekomo obce, nie zasługuje na więcej niż spojrzenie przejeżdżającego podróżnego. Cokolwiek wydarzy się w międzyczasie, na przykład całopalenie wdowy w Indiach, czy napad Indian na amerykańskim Zachodzie, zasadniczo może być jedynie zajściem bądź okolicznością, o której jest się informowanym lepiej jako członek londyńskiego Reform Clubu niż jako turysta na miejscu. Kto podróżuje w takich warunkach, nie czyni tego ani dla przyjemności, ani służbowo, lecz tylko z upodobania do ruchu jako takiego; ars gratia artis; motio gratia motionis.
Peter Sloterdijk, Kryształowy pałac. O filozoficzną teorię globalizacji, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, s. 49

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz