wtorek, 26 marca 2013


House of Cards, reżyseria Beau Willimon  

"Dosłownie miliony mężczyzn prowadziło swoje przyjaciółki i żony (nie mówiąc już o alfonsach), którzy wysyłali tam na naukę prostytutki), żeby pokazać im, do czego zdolna jest kobieta, które  n a p r a w d ę  chce sprawić przyjemność ukochanemu. Ten wychowawczy walor Głębokiego gardła stanowi chyba główny powód szerokiego zasięgu i olbrzymiej popularności filmu zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet.
Oczywiście, gdyby oglądająca film kobieta pragnęła wczuć się w położenie aktorki, dostrzegłaby ból i upokorzenie, a także grożące jej niebezpieczeństwo, jednakże uśmiechnięta, zadowolona twarz na ekranie przeszkadzała w osiągnięciu pełnej empatii z Lindą. R o b i  t o,  n a   c o   m a   o c h o t ę. Nikt jej przecież do tego nie zmusza. Widzisz jak się uśmiecha? Widzisz, jaką przyjemność ma z tego   p r a w d z i w a   k o b i e t a?"
Prawdziwa Linda Lovelace, Gloria Steinem, przekład Julita Wroniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz