czwartek, 20 czerwca 2013

.


Buszujemy, szorujemy, łagodni w zbożu, uwolnieni. Na obiad jemy kulki ze starego chleba i akację w rzadkim naleśnikowym cieście. Na śniadanie czytam podartą mapę z drobnym drukiem i przetartym szlakiem; tu wyschła woda a tam czarcie powietrze. Po południu modlę się nad rozlanym mlekiem i zszywam zawiązaną pod sercem kokardę na rozdarte szczęście. Coś się toczy z kołem, ale to nie to o czym myślę; nie myślę o tym bo po co. Cienistą doliną jedziemy w zgliszcza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz