wtorek, 17 kwietnia 2012
Jaki ma sens mówienie o prawie do samostanowienia, gdy negowane jest prawo do życia?
U Breivika duma z własnego zła moralnego może brać się z poczucia siły, którą okazał w zamachu na demokrację. Poczucie bezsilności paradoksalnie przerodziło się w poczucie triumfu i ulgi, że został usłyszany. To, że w poczuciu s ł a b o ś c i dopuścił się wielokrotnego mordu nie może być brane na jego obronę. Nie jest dobrze, jeśli obrona ukazuje Breivika jako ofiarę norweskiego systemu. Poprawność polityczna nie jest totalitaryzmem, gdzie faktycznie trudno jest przebić się ze swym przesłaniem. Wystarczy przypomnieć sygnatariuszy karty 77, którzy w czasach komunistycznych umieli dotrzeć do odbiorców metodami pokojowymi.
I tu jest klucz do sytuacji: ważny jest przekaz, istota przekazu i wskazanie na wartości a nie samo żałosne poczucie niezaistnienia czy odtrącenia, co może prowadzić, i w Norwegii doprowadziło, do tragedii. Jeszcze fragment artykułu Raskolnikowa O przestępstwie...:
Króŧko mówiąc, doszedłem do konkluzji, że wszyscy ludzie, a nie tylko więksi, lecz właśnie wszyscy, którzy mając coś nowego do powiedzenia, jeśli chcą się wydobyć z kolein przeciętności, bezwzględnie powinni być, z natury swojej przestępcami - mniejszymi lub większymi, rzecz jasna. Inaczej trudno będzie się im wydostać z owej koleiny, na trwanie w niej zaś, oczywiście, przystać nie mogą, gdyż również nie pozwala im na to ich natura...
F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, Kraków 2007, s. 214
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz