poniedziałek, 31 stycznia 2011

niedziela, 30 stycznia 2011


Elefantentreffen 2011, Loh, Niemcy

środa, 26 stycznia 2011


elefantentreffen!!!

wtorek, 25 stycznia 2011

smutek powstrzymuje nienawiść

niedziela, 23 stycznia 2011


Hope, koncert GOODSPEED YOU! BLACK EMPEROR, Poznań

sobota, 22 stycznia 2011

piątek, 21 stycznia 2011


Zima w mieście, Grodzisk Mazowiecki

czwartek, 20 stycznia 2011


Zabawki, Żyrardów

środa, 19 stycznia 2011


wariacje na temat sopla ciąg dalszy, falliczne trochę, ale zawsze. estetyzm to ślepa uliczka, bo próżność i złudzenie nie zmieniają człowieka. czasem jednak miło sobie poswawolić, i membra disiecta w kolorze nic nie muszą znaczyć

wtorek, 18 stycznia 2011

niedziela, 16 stycznia 2011


a ja mam zimę

piątek, 14 stycznia 2011


fragment obrazu "Tunel" z cyklu Sąd Ostateczny Krzyśka Kościeszy z zakreśloną na czerwono przez jakiegoś kołtuna strefą G

wtorek, 11 stycznia 2011


high chromium stainless steel with transparent color coating
38 x 30 x 20 inches
96.5 x 76.2 x 50.8 cm
Edition of 3 plus AP
2003

to elephant jeffa koonsa czyli stan świadomości konsumenta

Dopuszczalne metody rozumowania, kryteria logicznej poprawności, wymagania kontroli wyników i sprawdzalności są takie same w naukach humanistycznych, jak w naukach przyrodniczych. to Czeżowski

poniedziałek, 10 stycznia 2011

portret

wojtek kopacewicz, galeria k87, milanówek

godspeed you! black emperor

sobota, 8 stycznia 2011

elefantentreffen



jedziemy! w tym roku rozpoczyna się 27 stycznia :))))

piątek, 7 stycznia 2011

madonna



Stereotypowa opowieść o kształtowaniu tożsamości przez miejsce zostaje przenicowana, bo samo miejsce nie ma mocnej tożsamości - niepewne siebie i swoich korzeni, przypominające labirynt, widmowe.
To Varga o ksiażce Orhana Pamuka "Stambuł. Wspomnienia i miasto"

czwartek, 6 stycznia 2011

trzej królowie


trzej królowie, 6 stycznia 2011, Puszcza Kampinowska

TAK W OGÓLE OBRAZY ZACZĘŁAM MALOWAĆ i kleić, gdyż w angielsko- i francuskojęzycznej przestrzeni Ameryki nie mogłam pisać po węgiersku. Początkowo miałam wspaniałe czyste wizje, z których stworzyłam pięć nieśmiertelnych dzieł, "Screwed up Script", tekstów podkręconych, rzeczy klasa, ale potem nagle się połapałam i musiałam zejść na aut. Nie było żadnej wątpliwości: pędzę co sił w odwrotnym kierunku, w kierunku czysto pobłyskującego Szaleństwa, wchłonie mnie, jeśli będę myślała dalej o tym, co odczuwałam. A swoich uczuć nie chciałam wyciskać, przeoblekać ich na powrót w myślenie. Miałam   s w o j e  s ł o n e c z n e  w y ł a d o w a n i a   i spalałam się jak zwój papirusu nasiąknięty oliwą, jak święte pożółkłe zwoje w dniach upadku Rzymu, albo jak cokolwiek innego, co nie tylko udaje spalanie, ale rzeczywiście płonie i płonęły moje sny w sosnowych lasach wokół jeziora Champlain, w indiańskich kanoes pachnących żywicą, w sercu utkwił mi grot paleolitycznej strzały, w prawym uchu miałam plusk pstrąga, w lewym poranny śpiew amerykańskiego drozda, albo wspomnienie balkonu domu z widokiem na wodę na plaży 203, gdzie J+J, to jest ON+JA rozmawialiśmy w czas gorących nocy w Vermont.
Judit Kemenczky, "Disagne i błysk emalii" z tomu Amerikai versek, tłum. Szczepan Woronowicz