wtorek, 30 sierpnia 2011
Drzewo, dopóki rośnie, póki wydobywa się z głębin, nie napotyka przeszkód, scalone jest bowiem ze swym pożywieniem, pozostaje ze swoim pokarmem w nierozerwalnym związku. Rośnie tak długo, jak żyje. Pożywieniem jest mu ziemia. Wysysa ziemię, coraz głębiej i głębiej z niej czerpiąc. Nie jest jednak pasożytem. Nie zabija ziemi, pozwala jej tylko, by je sobą obdarowywała. Związek ich jest wzajemny, korzeń wdziera się w ziemię, by dostawać, ziemia przyciąga go, by móc dać.
Istnienie samo w sobie jeszcze nic nie znaczy, dopiero dawanie, ofiarowywanie nadaje mu prawdziwą wagę. U podstaw każdej "relacji", leży to, że dający jest bardziej zobowiązany, zobowiązanie dawcy jest głębsze niż tego, kto otrzymuje: nie potrzeba zobowiązuje go bowiem, lecz nadmiar. Prawdziwy przymus rodzi konieczność tego, co w nadmiarze, nie zaś potrzeba zapełnienia niedostatków. Ofarowujący bardziej potrzebuje obdarowanego, niż obdarowany swego ofiarodawcy. Głębsza jest zatem jego wdzięczność, duma i zwycięstwo. Na tym polega wytworność dawania, która stała się udziałem ziemi. Pełna żywotności i spokoju istota drzew kryje się w ich nierozerwalnej symbiozie z ziemią, która jest jednocześnie przyczyną ważnej ponad wszystko cechy drzewa: ich dwurodzajowości.
Bela Hamvas, "Drzewa"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz