m i ę d z y n a r o d ó w k a n a c j o n a l i s t ó w .
[...] nacjonalizm współczesny jest wrogi zarówno elitaryzmowi jak demokracji. Z elitaryzmem ma ten rys wspólny, że część społeczeństwa odsuwa od pełni praw obywatelskich; jednak odsuwa taką lub inną m n i e j s z o ś ć, gdy elitaryzm właśnie wyposaża w prawa szczególne. Ale bo o co innego nacjonalizmowi chodzi: nie o stwierdzenie mądrej, kulturalnej arystokracji, tylko o wyobcowanie, w obrębie społeczeństwa, grup mogących służyć na co dzień za przedmiot nienawiści dla reszty. W tym celu wyszukuje się "obcych"; najlepiej jak się ma Żydów, ale w braku tego błogosławieństwa, może być i innowierca i mason i względnie niedawny imigrant i ktoś politycznie nieprawomyślny. "Narodem" nazywa się wtedy pełnoprawną większość, nakierowaną przeciw pokrzywdzonej mniejszości. Z tej strony ujęty, jest nacjonalizm próba wyjścia z kryzysu ogólnoświatowego metodą wynajdywania kozłów ofiarnych. Jak śród rozbitków na morzu: zjada się kogoś słabszego, żeby reszta mogła przetrzymać, a śród słabszych - najbardziej "obcego".
Henryk Elzenberg, Kłopot z istnieniem, 21.VIII. 1936
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz