Edypa zdaje sobie sprawę, że "nowe poszlaki nie były bardziej alarmujące od innych objawień, których ilość narastała do potęgi, jak gdyby im więcej ich już nastąpiło, tym więcej miało ich jeszcze stanąć przed Edypą". Wraz z podejrzeniem, iż tropom nie będzie końca, pojawia się myśl, że poszlaki nie odsłonią nigdy gwiaździstego Znaczenia. Edypa zaczyna się więc zastanawiać nad tym, że "być może podobne do klejnotów ślady były tylko formą rekompensaty, mającej wynagrodzić jej to, że zgubiła bezpośrednie, epileptycznie Słowo, wołanie, które mogłoby rozjaśnić noc."
Anne Mangel,
Demon Maxwella, entropia, informacja:"49 idzie pod młotek", przełożył Piotr Siemion, Literatura na świecie nr 7/1985
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz