Koen Vanmechelen
Przyjaciel: Jeżeli więc, Sokratesie, prawo jest odkryciem tego, co jest, to jak to możliwe, że my w odniesieniu do tych samych spraw nie zawsze rządzimy się tymi samymi prawami, przynajmniej jeżeli rzeczywistość odkryła się przed nami.
Sokrates: Niemniej jednak prawo chce być wykryciem tego, co jest. Ludzie więc, którzy nie zawsze rządzą się tymi samymi prawami, nie zawsze – jak sądzimy – umieją odnaleźć to, czego chce prawo, a mianowicie to, co jest. Pozwól zresztą, że się przyjrzymy, czy się nam potem wyjaśni to mianowicie, czy my zawsze rządzimy się tymi samymi prawami, czy raz tym, drugi raz innymi, i czy wszyscy rządzą się tymi samymi, czy jedni tymi, inni zaś innymi.
Przyjaciel: Ależ Sokratesie, to w każdym razie nie trudno wiedzieć, że nie jest tak, iż ci sami ludzie rządzą się zawsze tymi samymi, a różni różnymi prawami. Tak na przykład, podczas gdy u nas składanie ofiar z ludzi, nie jest prawem, lecz czymś bezbożnym, Kartagińczycy składają te ofiary jako zbożne i nakazane im przez prawo, i to niektórzy z nich składają Kronosowi nawet swoich synów, jak chyba i ty o tym słyszałeś. I nie tylko ludy barbarzyńskie rządzą się prawami, które są odmienne od naszych, ale nawet sami mieszkańcy Likai i potomkowie Atamasa – jakie oni ofiary składali, choć byli Hellenami! Jak nawet u nas samych, wiesz zapewne, jakimi prawami rządziliśmy się, gdy idzie o zmarłych, zarzynano zwierzęta ofiarne przed pogrzebem, przyzywając kobiety, które napełniały naczynia krwią ofiar, zaś jeszcze dawniejsi niż tamci grzebali nawet zmarłych w samym domu. My zaś niczego podobnego nie robimy. […]
Sokrates: Wcale by to, mój drogi nie było dziwne, gdybyś ty miał słuszność, a ja bym tego nie zauważył. Jednakże gdybyś ty ze swej strony przedstawił w długiej mowie to, co sądzisz, a potem z kolei ja, to byśmy, jak sądzę, nigdy nie doszli do zgody. Gdybyśmy natomiast wspólnie ustalili przedmiot rozmowy, wówczas byśmy rychło doszli do porozumienia.
Pseudo-Platon,
Minos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz