W całej Ostrowi jest z dziesięć takich napisów. Różnią się końcówkami. Jedna z wersji brzmi: "Rutek daje napsy". Jechałem rowerem i chyba mózg był niedotleniony, bo przez kilometr zastanawiałem się, co to są te napsy. Pan Rutek pozamalowywał swoją ksywę, zostawiając resztę napisu, teraz wystarczy trochę białej farby i można obsmarować kogoś innego.
Albo różnią się początkami, i wtedy wersje lokalne nabierają ostrości (nie wiem czy dobrze, bo wszystko zależy od kontekstu). I zabawa w szablony nabiera znamion linczu; czasem taki bywa puls ulicy
W całej Ostrowi jest z dziesięć takich napisów. Różnią się końcówkami. Jedna z wersji brzmi: "Rutek daje napsy". Jechałem rowerem i chyba mózg był niedotleniony, bo przez kilometr zastanawiałem się, co to są te napsy. Pan Rutek pozamalowywał swoją ksywę, zostawiając resztę napisu, teraz wystarczy trochę białej farby i można obsmarować kogoś innego.
OdpowiedzUsuńAlbo różnią się początkami, i wtedy wersje lokalne nabierają ostrości (nie wiem czy dobrze, bo wszystko zależy od kontekstu). I zabawa w szablony nabiera znamion linczu; czasem taki bywa puls ulicy
OdpowiedzUsuń