środa, 30 czerwca 2010

piątek, 25 czerwca 2010

Homo viator


Homo viator, wybrzeże Krymu, podróż Uralem, lipiec 2009

wtorek, 22 czerwca 2010

Symulacje



Hiperrealna jest dzisiaj sama rzeczywistość. Surrealizm jako pierwszy odkrył, że najzwyklejsza rzeczywistość może się stać surrealna, lecz dotyczyło to jedynie pewnych szczególnych chwil, związanych ze sztuką i wyobraźnią. Dzisiaj cała codzienna rzeczywistość - polityczna, społeczna, historyczna i ekonomiczna - wchłania w siebie iluzoryczny aspekt hiperrealizmu. Żyjemy estetycznym złudzeniem rzeczywistości. Baudrillard, Simulations

Zatem pozostaje życie w międzyprzestrzeni i tam szukanie znaczeń?

niedziela, 20 czerwca 2010

Ostatni dzień wiosny


Ostatni dzień wiosny, Dzierżno 2010

czwartek, 17 czerwca 2010

poniedziałek, 14 czerwca 2010

***


***  Krosno

plumpra
błoto
bramafutra
Rozkurz
, Miron Białoszewski

Wieszcz Miron podróżował z torbą foliową, w której trzymał bieliznę i parę książek. Mieszkał w warszawskim mrówkowcu, gdzie jak miejski szaman z niezasłanego łóżka dla grupki wiernych odprawiał nabożeństwa:
Ja, stróż latarnik nadaję z mrówkowca.
Nie zabładźcie.
Bądźcie.
Mijacie, mijamy się, ale nie omińmy.
Mińmy.
My.
Wy, co latacie
i jesteście popychani.


17 czerwca mija 27 rocznica śmierci autora Donosów rzeczywistości.

Fragment dziennika Mirona Białoszewskiego:
Gdańsk-Oliwa. Zafundowali mi hotel „Posejdon". Ktoś uprzedził
- Francuski, luksusowy.
Ja w strachu. Otwieram pokój. Lampa ta na wcisk, tamta na wcisk. Udało się. W łazience same pokrętła. Umywalka jak adapter. Okrągła rączka sama chodzi. Wanna jak sarkofag. Ho ho! Drewniany. Z tym, że drewno nieprawdziwe. Chcę zatkać wannę. Ale nie umiem. Skąd woda leci? Patrzę w górę, w bok, nie wiem. Tu? Tu? Leci! Ile musi lecieć wody, żeby prędzej wlatywała niż wylatywała. Rozwiązuję na czucie i traf. Klozet. Gdzie naciskać? Popłoch. No, jest. Staję boso na posadzce, nie zimna, choć marmurowa. Przyglądam się. A ta podłoga się przegina. W czarne gzygzaki. Jak żmija. Zezorodna. Udawany marmur.
Pokój cały w malowane kwiaty. Pukam. Sztuczne. Krzesła z wyginanych szczotek do zębów. Na ścianie coś ze sprzętu pożarowego? Nie, obraz. Podpis kobiety. Polki. Rozsuwam okno. O, balkon. Tylko, żeby wyjść, trzeba dać krok przez ramę, jak z obrazu w świat prawdziwy. Wracam. Chcę zasunąć. Nie da się. Szpara. Co odciągnę, to opór i szpara. Schodzę do recepcji. Tam odźwierne rozmawiają w obcych językach z gośćmi. Jedna coś z uśmiechem
- Good.
Cudzoziemiec
- O yes.
Wstydzę się, ale przepraszam i po polsku o tej szparze
- Nie da się dosunąć.
- A powinno.
- A jak to zrobić?
- Nie wiem.
Znów cudzoziemiec. One po angielsku. Ja pytam o swoje. Ona do kogoś
- Panie Władziu!
Windziarz. Uśmiecha się. Idzie za mną.
- Z tymi oknami to ciężko.
- Ach, to nie tylko ja?
Dochodzimy do tej szpary
-O tu.
On dosuwa, ja się dziwię.
- Zamknęła się jak?
-Tak.
- Aha, guziczek, dziękuję.
Daję dziesięć złotych. W moim wieku nie wypada być biednym.

piątek, 11 czerwca 2010

Upał

Indie, Rajastan, 25 października 2007
Upał, Indie, Rajastan, 25 października 2007

środa, 9 czerwca 2010

wtorek, 8 czerwca 2010

Portret


Portret, zlot Amazons 2010, Błędów.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Aspekty

Peonia
Upaniszady:
Pan jest czczony przez śiwaitów jak Śiwa; przez wedantystów jako Brahma; przez buddystów jako Budda; przez biegłych w rozumowaniu logików jako Stwórca; przez dżinistów jak Arhat; przez rytualistów jako Ofiara.
Za: A. Sobolewska, Duchowe mapy współczesności, s. 194.
Ekumenizm idealny?

Tymczasem moją wyobraźnię rozpala pielęgnowanie pąsowej peonii, która zakwitła w ogrodzie. Jest skończonym cudem, o czym wie każdy, kto miał szczęście obserwować jak rośnie. Opieka polega na cieszeniu się jej obecnością... i to wszystko.

piątek, 4 czerwca 2010

Borderline


Borderline, Podkowa Leśna, czerwiec 2009

Awangarda w lamusie, gdzie jej miejsce, obok halabard i innych brzydkich rzeczy do wyrzucenia. Pozostała alegoryczna przestrzeń bez idei i kierunku, ale do "rozczulenia": symultanicznie i wszystkimi zmysłami. Poznawanie jej może nie być takie proste (nigdy też nie było), choć zachodzi po staremu: od zmysłów do doświadczenia. Jednak, do opisu nie wystarcza jedno narracyjne poletko, nawet najlepiej uprawiane.

Kłuje mnie i uwiera słowo "poznanie". Może tylko nie wystarcza?

Z kolei jękliwe "rozczulenie" jest obrzydliwsze, ze względu na skojarzenia. Tymczasem nie mam pomysłu na wdzięczniejszy organoleptyczny zamiennik. A może namacalna i jednocześnie abstrakcyjna przestrzeń przeżyta Lefebvre'a?

Narracja rozpadła się na chmury językowych cząsteczek narracyjnych, ale również denotacyjnych, preskrypcyjnych, deskrypcyjnych i innych, z których każda posiada własną pragmatyczną wartość. Dzisiaj każdy z nas żyje w bliskości wielu z nich. Nie tworzymy stałych zbitek językowych, a własności tych, które tworzymy, często nie dają się komunikować.>br> Lyotard, "Kondycja postmodernistyczna", Lnś 1988, nr 8-9.

czwartek, 3 czerwca 2010

Żaklina


Żaklina, zlot Amazons 2010

Aby mogła mówić, reprezentować siebie, kobieta musi zająć męską pozycję. Być może dlatego kobiecość często zrównuje się z maskaradą, fałszywą reprezentacją, symulacją, uwiedzeniem. Craig Owens w Postmodernizm, s. 425.

Jak nauczyć się rozumienia różnic bez budowania systemów opozycji?

środa, 2 czerwca 2010

Kwefik motocyklistki


Kwefik motocyklistki, zlot Amazons 2010

Spojrzenie nie jest jak zza żelaznej kurtyny. Jest otwarte, bez piętna, bez winy i wstydu. Chłopcy śpiewają: On wyleczył mnie z kompleksów, dał mi swoją moc. Dziewczyny tak nie muszą, przecież kobiecość to kipiąca energia. Wreszcie znalazła się istota, z którą mogą bezkarnie grzeszyć, mówię o motocyklu, rzecz jasna.
A miotły nie miały duszy!

Czy "dusza" kobiety XXI wieku musi koniecznie przeglądać się w ograniczonym lustrze mitów kobiecych? Czy nie może znaleźć mitycznego alter ego w archetypach herosa, artysty, budowniczego? Czy w życiu wewnętrzynym nie można być równocześnie Izydą i Ozyrysem, Śiwą i Śiakti, Isztar i Tammuzem, Inanną i Dumazi? Demeter i Korą, a także Dedalem i Ikarem? A. Sobolewska, Mapy duchowe współczesnści, s. 98.